DIY: buty z kolcami do biegania po lodzie

| 2 lutego 2021 | Sport i rekreacja | 1 komentarz

Jak to się mówi: potrzeba matką wynalazku. Problem: ślizganie się na lodzie. Rozwiązanie: „kolce” w podeszwie. Tylko jak to zrobić? O tym w niniejszym wpisie.

GPK 2021 i nędzny czas…

Brat namówił mnie jakiś czas temu na Grad Prix Krakowa w biegach górskich. W czasie pandemii bieg był indywidualny. 23 stycznia 2021, sobota. Krakowski Lasek Wolski okazał się prawdziwą ślizgawicą: śnieg, lód, błoto.

Pobiegliśmy w butach przeznaczonych w teren, lecz nie wybitnie specjalistycznych. Piotr pobiegł w swoich Kiprun Trail TR, a ja w Kiprun Trail XT 7. Decathlon robi całkiem przyzwoite laczki biegowe. Piotra są przeznaczone na mało wymagający teren, moje na cięższe warunki, jednak i jedne, i drugie nie dały rady. Biegło się nam tragicznie: ślizgaliśmy się. Szczególnie zbiegi nie były zbiegami, a raczej schodzeniem gdzieś bokiem, czasem trzymając się gałęzi. Efekt: czas, którym nie można się chwalić – 1 godzina 36 minut na dystansie 11,6 km. Nędza. Wniosek: trzeba coś zrobić, żeby się nie ślizgać.

Poszukiwanie rozwiązania

Pierwsze, co zrobiłem, to zacząłem poszukiwania jakichś nakładek pod buty. Jest ich trochę. Jednak większość ma wady. Nawet kupiłem jeden rodzaj (zdjęcie poniżej).

Nakładki z kolcami do butów
Nakładki są tanie i fajne, ale do biegania raczej się nie nadają (tylko do chodzenia).

Mają jednak dwie wady:

  1. mają skłonność do spadania – no ale to by można obejść przez przywiązanie do sznurowadeł;
  2. podwyższają przód stopy – a to już prosta droga do kontuzji; nie wiem, czy da się to obejść, bo jak tu podwyższyć piętę?

Inne nakładki też nie są idealne do biegania. Czytając opinie użytkowników, doszedłem do wniosku, że albo nie pasują, albo spadają, albo odpadają kolce… Cóż, trzeba było wymyślić coś innego.

Druga myśl: buty z kolcami. Skoro nasze szybkobiegi Decathlonowe ślizgają się w tak ciężkich warunkach (moje Asics’y Gel-FujiRunnegade też nie dałyby rady), to może jakieś inne, z kolcami metalowymi? No tak, można takie znaleźć (np. VJ Sarva D’vil 3), tylko że nie chcę wydawać kilkuset złotych na buty tylko do biegania po lodzie i śniegu. Gdybym często biegał w takich warunkach, wtedy OK. Ale kilka, może kilkanaście razy w roku? Nie ma raczej sensu taki wydatek (przynajmniej dla mnie).

No i w końcu trafiłem w Internecie na wpisy o kolcach zrobionych domowym sposobem. Jako że lubię majsterkować i oszczędzać, to było coś stworzone dla mnie.

Buty z kolcami domowej roboty

Sprawa jest w zasadzie prosta: wkręcamy w podeszwy wkręty i przestajemy się ślizgać. Jednak diabeł tkwi w szczegółach, dlatego dokładnie objaśnię wszystkie detale.

Oto, czego potrzebujemy.

#1 Jakieś buty biegowe

Buty mogą być teoretycznie niemal dowolne, ale w praktyce radzę trzymać się poniższych wskazówek:

  • Nie widzę sensu dziurawienia butów nowych, ani takich w dobrym stanie. Najpewniej masz w swoim domowym arsenale jakąś emerytowaną parę. Mogą mieć bardzo startą podeszwę i wyklepaną amortyzację. To bez znaczenia, bo przy bieganiu po śniegu, lodzie i błocie amortyzacja nie jest raczej potrzebna. A wyślizganie podeszwy nic nie szkodzi, bo przecież uzbroimy ją zaraz w śruby / wkręty.
  • Jeśli nie masz takich butów, mam dla Ciebie dobrą informację: znajdziesz je na Allegro lub OLX bez problemu. Cena? Max kilkadziesiąt złotych, choć niektórzy wybiegane laczki oddają nawet za darmo. Ja kupiłem dla brata za 30 zł + 10 za wysyłkę.
  • Ważne: by wkręty dobrze trzymały, muszą być w miarę długie (zaraz do tego wrócę). A to z kolei oznacza, że podeszwa w bucie musi być odpowiednio gruba. Jak bardzo? Ciężko jednoznacznie to określić, ale zasada jest prosta: najlepsze będą buty z dużą amortyzacją, bo takie mają grubaśne spody. Moi faworyci to jednocześnie moi ulubieńcy od lat: Asics Nimbus i Asics Kayano. Mam akurat kilka zużytych par, które służą obecnie do łażenia (już nie biegania po betonie). Idealnie nadają się do przeróbki.
  • Niby detal, ale też istotny: dobrze, jeśli buty mają w podeszwie płaskie „wysepki”. Po co? Ano po to, że wkręty będziemy mocowali z użyciem podkładek, które powinny mieć stabilne oparcie. Jeśli masz buty z podeszwą bardzo nieregularną, bez płaskich fragmentów, wtedy wkręty mogą słabiej się trzymać. A nie chciałbyś, żeby odpadły w czasie biegu po lodzie, bo kontuzja deptałaby Ci po piętach (w przenosi i dosłownie).

#2 Specjalistyczne wkręty

Czytałem jakiś artykuł o tym, że można zastosować zwykłe wkręty budowlane. Nie zgadzam się z tym. Spójrz na poniższe zdjęcie.

Wkręty do kół motoru lub do buta
Specjalistyczne wkręty do opon motocyklowych (na lód). Alternatywne zastosowanie: do butów biegowych.

Czy ten wkręt przypomina jakikolwiek inny, z którym miałeś do czynienia? Pewnie nie. Podobne wyglądają wkręty samowiercące do blachy, które jednak nie nadają się, gdyż wyżłobisz sobie dziurę w bucie i wkręt nie będzie dobrze trzymał.

Wkręty pokazane na zdjęciu kupiłem na Allegro za około 40 zł / 100 sztuk. Nie będę polecał konkretnego sprzedawcy. Znajdziesz je przez frazę kluczową typu „kolce do opon motocykla”.

Ile ich potrzebujesz? Zalecam około 15 x 2 buty, czyli 30 szt. Nie wiem, czy znajdziesz gdzieś taką ilość. Raczej okrągłe 100. Będziesz miał na kilka lat, albo dasz komuś lub złożysz się z kimś na zakup. Jedna uwaga: nie kupuj na styk, czyli tylko 30 sztuk. Bo jeśli któryś odpadnie i zgubi się, to warto mieć na wymianę (przynajmniej kilka).

But do biegania po lodzie
But do biegania po lodzie. 15 wkrętów, z czego 9 z przodu i 6 z tyłu (na pięcie).

Długość wkręta zalecam około 10 – 12 mm. Ja kupiłem 11 mm i sprawdzają się doskonale. Zbyt długie mogą przebić podeszwę (szczególnie w przedniej części), a zbyt krótkie mogą odpadać.

Zauważ, że główka takiego wkręta jest przecięta. Dzięki temu nie tylko możesz je wkręcić płaskim śrubokrętem, ale i o niebo lepiej trzymają się nawierzchni.

Zaopatrz się także w podkładki pod kolce. Zwykłe. Byle nie za duże (bo ciężko będzie z przykręcaniem blisko krawędzi podeszwy) i nie za małe (bo nie spełnią swojej roli). Po co w ogóle podkładki? Ich rolą będzie stabilizacja wkrętów. Zauważ, że w momencie stawiania stopy i jej przesunięcia po powierzchni, następuje szarpnięcie wszystkich wkrętów. Bez podkładek wkręty by się wyginały, a przez to szybko wyrobiłyby otwory, w których się znajdują. Efekt: odpadną. Podkładka sprawia, że w momencie owego szarpnięcia, wkręt pozostaje w pozycji prostopadłej w stosunku do podeszwy, niemal nie rusza się. Detal, ale bardzo ważny.

Potrzebny będzie jeszcze śrubokręt lub wkrętarka z odpowiednią końcówką. Co wybrać? Ja wolę wkrętarkę akumulatorową, ale musisz uważać, by „nie przekręcić” wkrętów w podeszwie, bo szybciej odpadną. Jeśli nie masz doświadczenia z takim sprzętem, lepiej pobaw się śrubokrętem. Dłużej zejdzie, ale nie popełnisz błędu.

No to do roboty!

Przyszła kolej na krótką instrukcję wykonania zadania:

  1. Przygotuj: parę butów, wkręty i podkładki, wkrętarkę lub śrubokręt i 20-30 minut wolnego czasu.
  2. Zastanów się, gdzie będziesz umieszczał kolce. Pamiętaj, że warto je rozmieścić symetrycznie i równomiernie, dzięki czemu krok będzie bardziej stabilny i efekt trzymania wkrętami – lepszy.
  3. Przykręć wszystkie wkręty do jednego buta. Uważaj, by nie „zerwać” wkrętów, tzn. nie wkręcać ich zbyt mocno.
  4. Zrób to samo z drugim butem. Przyglądaj się pierwszemu, by umieścić kolce możliwie symetrycznie na obydwu butach.

I tyle. Robota wykonana. Buty są gotowe do akcji.

Stare buty i kolce motocyklowe
Ascis Kayano i Asics Nimbus – te dwa modele fajnie nadają się do „śrubowania”. Moje staruszki już miały iść na śmietnik, a tu proszę – nowe życie je czeka.

Jak się sprawdzają takie buty w praktyce?

Gdy wykonałem pierwszą parę takich butów, od razu chciałem je oczywiście przetestować. Poleciałem na 5 – kilometrowy trening. Musiałem dobiec do drogi szutrowo – gruntowej (ziemnej) około 1 kilometra. Po asfalcie biega się w nich źle, ale dają radę. Stukasz jak koń podkowami, i tyle.

Zacząłem podbieg i – tak! – zero poślizgu. Słownie: zero. Myślę: jest dobrze, zobaczymy, jak będzie ze zbieganiem. I tutaj kolejna miła niespodzianka: buty są jak przyspawane do podłoża!

Przybiegłem do domu. Pochwaliłem się bratu. Oczywiście od razu decyzja: montujemy wkręty do drugiej pary butów. I robimy w weekend trening przed drugą edycją GPK.

Pewnie zastanawiasz się, jak nam poszedł ów trening. Już piszę.

Pojechaliśmy do Lasku Wolskiego. Ubraliśmy lacze. Postanowiliśmy pobiec ostrożnie, ale w miarę żwawo. Piotr ma już jakąś niezłą nawet formę, bo biegał tej zimy po górkach. Ja postawiłem na bieżnię z powodu smogu w Zielonkach i niestety zarówno moja forma jest kiepska, jak i brakuje mi na razie przyzwyczajenia do zimnego powietrza. Tydzień wcześniej przepełzliśmy trasę GPK 11,6 km w 1h 36m. Tym razem postanowiliśmy zejść poniżej 90 minut. No i przetestować buty.

Biegniemy, biegniemy i co chwilę się podniecamy: „Ej, nie ślizgają się! Kurde, super!”. W miejscach, gdzie tydzień wcześniej ostrożnie i powoli schodziliśmy zamiast biec, teraz bezpiecznie i pewnie biegliśmy. Ciężko w to uwierzyć, ale na bardzo oblodzonej trasie ANI RAZU nie pośliznęliśmy się. Niesamowite uczucie móc skupić się na biegu i nie martwić się o każdy krok. Jasne, trzeba uważać, żeby np. nie skręcić nogi w kolanie (obydwaj jesteśmy po różnych kontuzjach, ja nie mam jednego więzadła krzyżowego od lat). Ale biegnie się po prostu pewnie.

No i najlepsze: czas. Spodziewaliśmy się już w trakcie treningu, że będzie dobrze, ale i tak byliśmy zaskoczeni: 1h 16m, czyli 20 minut szybciej niż tydzień wcześniej! Moja forma nie miała czasu zbytnio urosnąć (max o kilka minut), więc to niemal cała zasługa „nowych” butów. Przypomnę: emerytowane Asics’y i wkręty za kilkanaście złotych zrobiły robotę, której się kompletnie nie spodziewaliśmy.

Bracia Krzyworączka po treningu
Uradowane gęby braci Krzyworączków po udanym treningu na trasie GPK 11,6 km. Buty biegowe DIY z kolcami zdały test na szóstkę.

Mam nadzieję, że wiele osób skorzysta z tego patentu. Jeśli mieszkasz w górach, to pewnie kupisz specjalistyczne buty za parę stów, i tyle. Jeśli jednak biegasz stosunkowo rzadko w bardzo trudnym terenie, opisane w tym artykule rozwiązanie jest dla Ciebie.

Jedna uwaga na koniec: nie spaceruj w tych butach po domu, bo porysujesz podłogi i zaciągniesz dywany. Już i tak pewnie żona chce Cię zabić za ten nowy zegarek sportowy, więc nie pogarszaj sytuacji 😉
PS Mężowie nie zabijają żon za rysownie podłogi szpilkami, więc wspomniałem tylko o wkurzeniu płci pięknej.

1 komentarz

  1. Slawcio

    Działa w 100 procentach. Dziekuje za inspiracje. W butach z tymi wkrętami nie ma podbiegu w górach, który by sie nie udał. Niezaleznie od tego czy pod spodem lód czy śnieg. Tylko faktycznie chrupanie pod butami na całego :).

    Odpowiedz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *