Udana trzecia próba w 16. Biegu Trzech Kopców 2023 w Krakowie

| 25 września 2023 | Sport i rekreacja | 0 komentarzy

Bardzo lubię ten bieg. Zresztą nie kojarzę chyba nikogo, kto by nie lubił. Mówię oczywiście o biegaczach, bo pewnie bywają mieszkańcy Krakowa, którym ów bieg przeszkadza i woleliby, żeby go nie było wcale. Bo jak można nie kochać Biegu Trzech Kopców? Jest to powiązanie biegu miejskiego po twardej nawierzchni z biegiem… górskim. A do tego przebiegamy przez kawał miasta, w tym oczywiście mamy tytułowe kopce, czy spory kawałek wzdłuż rzeki Wisły.

Po raz pierwszy wystartowałem w BTK w 2021 roku. Z debiutu byłem zadowolony, a miejsce w granicach 28 % (dokładnie 28,4 %, gdyż zająłem 477. miejsce na 1679 uczestników) dawało mi satysfakcję.

W 2022 miałem jeszcze lepszą formę, bo na razie (mimo 47 lat na karku) udaje mi się polepszać rok do roku. Niestety pechowo złapałem wirusa i już w czasie biegu zaczęły się objawy – o czym pisałem tutaj. Mimo zawirowań zdrowotnych, poprawiłem się o 34 sekundy (1h 07m 52s vs. 1h 07m 18s); procentowo jeszcze lepiej: 24 vs. 28 % rok wcześniej (657. miejsce na 2704 startujących).

W tym roku moim głównym startem (znowu) jest krakowski półmaraton. BTK miał odbyć się na dwa tygodnie przed połówką, dlatego stwierdziłem, że nie będę biegł na maksa. Poza jedynie 14 dniami przerwy miedzy tymi zawodami, na moją decyzję o lekkim odpuszczeniu na BTK wpłynął… plan treningowy Garmina. Szykując się do półmaratonu, korzystam z zegarka i planu treningowego marki Garmin. Biegam pod „elektronicznym okiem” trenera Grega McMillana. Plan realizuję dość skrupulatnie, dlatego start w „kopcach” nieco kolidował mi z rozpiską treningową. Postanowiłem zatem, że pobiegnę, ale tak na 90, no może 95 %. Czyli pod kontrolą. Czy się udało? Już opisuję.

Dzień był dość ponury. Niemal bez przerwy mżawka. Na start pojechałem komunikacją miejską. Najpierw spacer na autobus, później przesiadka na tramwaj. Byłem w krótkich spodenkach i wiatrówce. Deczko zmarzłem.

Na miejsce startu przybyłem jakąś godzinę przed czasem. Cóż, w niedzielę nie ma szału z częstotliwością transportu miejskiego, więc nie miałem wyboru. Będąc za wcześnie, postanowiłem najpierw trochę pospacerować, a dopiero później zacząć rozgrzewkę. Był taki ziąb, że nawet w dłonie było mi zimno.

Po rozgrzewce ustawiłem się w strefie startowej. Trochę zaniedbałem ten element, bo przyszedłem na start późno i nie chcąc się zbytnio przepychać do przodu, stanąłem dość daleko w tyle. Z poprzednich lat miałem nauczkę, że takie postępowanie kończy się wolnym startem: po prostu jest wąsko i tłocznie, ciężko się wyprzedza na początku. Tak niestety miałem i tym razem.

Po starcie pierwszy kilometr z górki, ale bardzo wolno: 5m 31s. Tak mnie to wkurzyło, że drugi kilometr okazał się moim najszybszym (4:10). Biegło mi się bardzo dobrze. Lubię taką pogodę, bo się w ogóle nie przegrzewam. Zgodnie z założeniami: biegłem mocno, ale nie na całego. Płaskie kilometry robiłem w okolicach 4:30. Oczywiście pod górkę szło wolniej, ale też całkiem przyzwoicie. Pamiętam z zeszłych lat, że w drugiej części biegu mocno cierpiałem. W tym roku miałem zbudowaną dobrą bazę wytrzymałościową i to zaowocowało.

Trafiłem także idealnie z butami. Niedawno nabyłem Asics Novablast 3 TR. Ta specjalna edycja Novablastów ma ulepszoną podeszwę, która świetnie trzyma się na śliskiej nawierzchni, lekkim szutrze czy bruku. Efekt: gdy inni ostrożnie drobili na zbiegach, wyprzedzałem ich jak szalony. Rzadko mi się to zdarza, ale tym razem wręcz nadrabiałem na zbiegach. Właśnie dzięki doskonale dobranym do trasy i warunków butom.

Końcówka w Lasku Wolskim była miejscami ciężka. W pewnej chwili zrobił się zator w małym wąwozie. Było ślisko. Wiele osób miało buty typowo asfaltowe i mieli problem z podejściem (nie mówiąc o podbiegu). Straciłem tam przynajmniej pół minuty, a może i całą.

Ponieważ nie biegłem na 100 %, to miałem sporo sił na finiszu. Jak zwykle przygazowałem i wpadłem na metę na pełnej prędkości. Wynik: 1h 8m 34s. Miejsce 391 na 2838 uczestników. Czyli rewelacyjne 14 % (dokładnie: 13,8 %). Olbrzymia poprawa względem poprzedniego roku.

Co dalej? Już myślami wybiegam do startu w sezonie 2024. Moim marzeniem jest zejść do 10 %. Czy to realne? Zobaczymy. Myślę, że tak.

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *