Bez wątpienia na moim blogu pojawią się z czasem wszystkie płyty Sepultury (no, przynajmniej te starsze). Przypomnę, że jednym z pierwszych wpisów na blogu była brutalna pierwsza płyta Sepultury „Bestial Devastation”. A kapeli tej zacząłem słuchać właśnie od „Arise”.
Pamiętam, jak odkryłem ten album. Byłem szczylem, miałem pewnie z 15 lat. No tyle musiałem mieć, bo wydano „Arise” w 1991 roku. Słuchałem już wtedy metalu, ale raczej lżejszego. Więc to były dla mnie dość mocne brzmienia. Jednak zakochałem się od pierwszego przesłuchania.
Ta płyta jest po prostu doskonała. Nie ma słabego utworu. Wszystko jest perfekcyjne: gitary, solówki, wokal, brzmienie, zmiany rytmu, obłędne bębny, klimat, nawet teksty. Po prostu ideał. Wielu uważa tę płytę za jedną z najlepszych w historii trash metalu.
Oto spis utworów z „Arise”:
- Tytułowy kawałek: „Arise” (czas trwania – 3:18) – doskonały początek płyty, świetne intro.
- „Dead Embryonic Cells” (4:52) – być może najlepszy z całej płyty, zmiany rytmów powalające, stopki chodzą jak oszalałe, no i ten tekst… i znowu przyspieszenie! A końcowe zwolnienie: kompletne ciarry.
- „Desperate Cry” (6:41) – początek rozbrajający. I tekst: „Sacrifice is pleasure When life ends in pain…”
- „Murder” (3:26) – i znowu cudowne zmiany rytmu, to jest chyba to, co najbardziej kocham w tej płycie.
- „Subtraction” (4:47) – zaczyna się dźwiękami jadącego pociągu, a potem jest… coraz szybciej. „Subtraction of personality Within the human race You’ll always be.” Cudny bas w końcowej części.
- „Altered State” (6:34) – tu z kolei wieje wiatr na początku, spokojna muza, jakieś zawodzenie. Długi kawałek, podobnie do „Desperackiego płaczu”. I znowu: przyspieszenia i zwolnienia. Bębny perfekcyjne. Igor wymiata jak wariat. Zobacz go kiedyś na żywo (chociaż nagranie z koncertu). Ręce mu tak szybko chodzą, że sam nie wiem, jak to w ogóle możliwe.
- „Under Siege (Regnum Irae)” (4:54) – hipnotyczny początek, spokojny do bólu, ale jakiś taki niepokojący. Później wokal prawie jak z zaświatów. A dalej klasyka tej płyty: zmiany rytmów. Aż ciężko usiedzieć słuchając.
- „Meaningless Movements” (4:41) – „Born with remorse To a cold barren place Battle between minds Hungry for words of prey”. O zmianach rytmu, zwolnieniach i przyspieszeniach już nie wspominam, bo i tak się powtarzam.
- „Infected Voice” (3:18) – typowy trash metal. Szybki jak cholera. Solówka wręcz opętana. Jazda bez trzymanki. „Envy, still strong Hatred, still alive From beyond an empty world Infected voice, a scream alone Infected voice!”
Mam kilka takich płyt, które przesłuchałem setki razy. Być może „Arise” jest tym albumem, który puszczałem największą liczbę razy w życiu – najpewniej grubo ponad 1000. Bywały dni, gdy przynajmniej kilka razy cała płyta leciała. Znam każdy dźwięk. Posłuchaj, a może też się zakochasz.
0 komentarzy
Funkcja trackback/Funkcja pingback