Sepultura „Arise” – najlepszy album Brazylijczyków

| 14 listopada 2020 | Muzyka | 0 komentarzy

Bez wątpienia na moim blogu pojawią się z czasem wszystkie płyty Sepultury (no, przynajmniej te starsze). Przypomnę, że jednym z pierwszych wpisów na blogu była brutalna pierwsza płyta Sepultury „Bestial Devastation”. A kapeli tej zacząłem słuchać właśnie od „Arise”.

Pamiętam, jak odkryłem ten album. Byłem szczylem, miałem pewnie z 15 lat. No tyle musiałem mieć, bo wydano „Arise” w 1991 roku. Słuchałem już wtedy metalu, ale raczej lżejszego. Więc to były dla mnie dość mocne brzmienia. Jednak zakochałem się od pierwszego przesłuchania.

https://www.youtube.com/watch?v=-KXby3V2anA
Najlepsza płyta Sepultury: „Arise”. Okładka też niczego sobie.

Ta płyta jest po prostu doskonała. Nie ma słabego utworu. Wszystko jest perfekcyjne: gitary, solówki, wokal, brzmienie, zmiany rytmu, obłędne bębny, klimat, nawet teksty. Po prostu ideał. Wielu uważa tę płytę za jedną z najlepszych w historii trash metalu.

Oto spis utworów z „Arise”:

  1. Tytułowy kawałek: „Arise” (czas trwania – 3:18) – doskonały początek płyty, świetne intro.
  2. Dead Embryonic Cells” (4:52) – być może najlepszy z całej płyty, zmiany rytmów powalające, stopki chodzą jak oszalałe, no i ten tekst… i znowu przyspieszenie! A końcowe zwolnienie: kompletne ciarry.
  3. Desperate Cry” (6:41) – początek rozbrajający. I tekst: „Sacrifice is pleasure When life ends in pain…”
  4. Murder” (3:26) – i znowu cudowne zmiany rytmu, to jest chyba to, co najbardziej kocham w tej płycie.
  5. Subtraction” (4:47) – zaczyna się dźwiękami jadącego pociągu, a potem jest… coraz szybciej. „Subtraction of personality Within the human race You’ll always be.” Cudny bas w końcowej części.
  6. Altered State” (6:34) – tu z kolei wieje wiatr na początku, spokojna muza, jakieś zawodzenie. Długi kawałek, podobnie do „Desperackiego płaczu”. I znowu: przyspieszenia i zwolnienia. Bębny perfekcyjne. Igor wymiata jak wariat. Zobacz go kiedyś na żywo (chociaż nagranie z koncertu). Ręce mu tak szybko chodzą, że sam nie wiem, jak to w ogóle możliwe.
  7. Under Siege (Regnum Irae)” (4:54) – hipnotyczny początek, spokojny do bólu, ale jakiś taki niepokojący. Później wokal prawie jak z zaświatów. A dalej klasyka tej płyty: zmiany rytmów. Aż ciężko usiedzieć słuchając.
  8. Meaningless Movements” (4:41) – „Born with remorse To a cold barren place Battle between minds Hungry for words of prey”. O zmianach rytmu, zwolnieniach i przyspieszeniach już nie wspominam, bo i tak się powtarzam.
  9. Infected Voice” (3:18) – typowy trash metal. Szybki jak cholera. Solówka wręcz opętana. Jazda bez trzymanki. „Envy, still strong Hatred, still alive From beyond an empty world Infected voice, a scream alone Infected voice!”

Mam kilka takich płyt, które przesłuchałem setki razy. Być może „Arise” jest tym albumem, który puszczałem największą liczbę razy w życiu – najpewniej grubo ponad 1000. Bywały dni, gdy przynajmniej kilka razy cała płyta leciała. Znam każdy dźwięk. Posłuchaj, a może też się zakochasz.

0 komentarzy

Funkcja trackback/Funkcja pingback

  1. Pro-Pain „Foul Taste of Freedom” – album, który był dla mnie objawieniem | Recenzje filmów, książek, muzyki... życia - […] Przesłuchałem tę płytę setki razy. Należy najpewniej do 10 albumów, które wsunąłem największą liczbę razy (gdzieś obok „Arise” Sepultury).…

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *